Będąc jeszcze w U.S.A pozwoliłem sobie na chwile refleksji kiedy to Monika dzielnie pokonywała mile za milą... oto co powstało. Miłej
Złote myśli z drogi i powrotu.
Ludzie potrzebują ciągle wyznaczania sobie jakiś celów, rzeczy do spełnienia, miejsc do odwiedzenia, rzeczy do kupienia każdy na swój indywidualny sposób chce osiągnąć to co dla niego ważne uważając przy tym że się spełni w tym do czego dąży. Pamiętam ten dzień kiedy odbyło się nasze pierwsze losowanie z kuli życzeń, sama nazwa też jest ciekawa. Życzenia a nie marzenia, chyba łatwiej jest sobie czegoś życzyć niż marzyć. Marzenia zawsze kojarzyły się z czymś bardziej nieosiągalnym niż osiągalnym a samo słowo życzenia niesie za sobą łatwiejszą drogę realizacji jak dla mnie, ale to tylko z mojego punktu widzenia. Wracając, pierwsze dwie karteczki jakie wylosowaliśmy, były czystą abstrakcją malarską, nie wiedzieliśmy czy się śmiać, czy może jeszcze raz wylosować. Nowy York i Tybet, podczas rzutu monetą wiedzieliśmy że New York, był łatwiejszy niż Tybet. Młodzi, ambitni, bez stałej pracy mieliśmy wybrać się za ocean, coś niebywałego i niemożliwego zarazem pomyślałem. Pierwszym skojarzeniem w mojej głowie było po prostu słowo „Nie”, takie moje realistyczne, pesymistyczne podejście do tematu. Tematu na którego wiedzy nie miałem a im więcej z Moniką dowiadywaliśmy się co, gdzie i ile kosztuje tym bardziej „nie” zamieniało się w „Możliwe” . A drążąc temat i dostając, najpierw Monika a później ja, stałą prace „możliwe” zamieniało się w „Tak”. Dwa lata zajęło nam moje „Nie” zmienić na „Tak”. To co przeżywamy jest na pewno wycieczką naszego życia, ale czy aż tak słabo oceniamy nasze następne plany? Chyba nie, może to też dlatego że tyle osób żyje z nami tą przygodą, naszym życzeniem bycia tu. Kiedy wspominałem gdzie jadę w pracy i że mamy już bilety lotnicze a nie mamy wizy, trochę z niedowierzaniem spoglądano na mnie, kiedy już miałem wylatywać, nagle ludzie zwierzali się jak to oni marzą o tym żeby np.: zobaczyć wielki kanion, ciekawe że to jako pierwsze do odwiedzenia w stanach jest na liście u mężczyzn.
Aż tu nagle, jesteśmy, jemy żarcie w Mc Donalda w Ameryce, jedziemy 6 pasmowymi drogami w Ameryce, patrzę na Niagarę i myślę „Pfii myślałem że będzie większym wodospadem” , wjeżdżamy na 102 piętro wieżowca w Chicago i myślę „Wow, to niesamowite” jedziemy tramwajem szynowym w San Fracisco, śpimy w aucie z widokiem na most Golden Gate, przechadzam się po Hollywood, jem donaty, gram w casynie w Las Vegas, oglądam zachód słońca nad wielkim kanionem, widzę biały dom i Nowy jork z Empire State Bilding na dodatek w nocy, realizuje to, co spisaliśmy sobie z Moniką na karteczkach w zaciszu mojego pokoju w Gdańsku. Każdy to potrafi , potrafisz to i ty! Czuliśmy się jak w filmie, tak jakby ktoś przed oczami puścił nam film. We mnie rosła też duma, z tego że się wszystko udało, teraz będąc w Polsce nie mam odczucia że czegoś było mało lub za dużo, było tak jak chciałem. Jeżeli masz jakiś plan lub cel, nie mów że nigdy się nie uda, podlewaj w sobie to ziarenko nadziei i wiary w siebie aby urosło tak jak we mnie na piękne i dorodne „Tak”. Spełnianie własnych życzeń, marzeń czy jak to sobie nazwiecie jest jak pierwszy głęboki wdech zaraz po deszczu w upalny dzień, po prostu wiesz że żyjesz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz