Droga nocą J
Ze względu na bezpieczeństwo Tomasza
i moje prowadzę auto nocą, mniejszy ruch na drogach pozwala mi jakoś ogarnąć
amerykańskie drogi, niestety nie dzisiejszej nocy. Jechaliśmy przez
amerykańskie wioski żeby nie płacić za drogi, spokój cisza, niestety od wioski
do wioski mamy lasek a w nich dziką zwierzynę chętną na nocne marsze. Wyjątkowo
dzisiaj miały NINO (nocną imprezę na orientację ) z elementami które przeżyje
przejście przez ulicę. Dwa razy udało się w ostatniej chwili zatrzymać przed
patrolami z saren. Ze strachu że może się skończyć to źle ruszyliśmy na drogę
ekspresową z myślą o zbliżającym się
noclegu na Rest Area. Nie wiecie jakie było nasze zaskoczeniu gdy zaczął spadać
śnieg, deszcz, grad. Wszystko to na Muminka, drogę i wszystko. Były momenty gdy
byliśmy szybciej od deszcze i śniegu i coś widziałam na drodze, niestety długo
nie pośmigałam w taką pogodę i zatrzymaliśmy się przed McDonaldem. (Dzięki
czemu mogliście już od rana czytać wczorajszy wpis J )
Tomaszek jakoś wywiózł nas na jakiś
dziki parking i udaliśmy się do naszej sypialni na spoczynek. Mogę dodać
jedynie od siebie że Monika była bardzo dzielna w tych warunkach, jestem z niej
dumny i wszyscy też powinni być że dała rade, mam filmik z tej śnieżnej zamieci
więc będzie można będzie popatrzeć w Polsce jak Monika wymiata podczas śnieżycy
J
11.04 Droga do Chicago
Wstaliśmy znowu bardzo wcześnie,
pewnie dlatego że było strasznie zimno i nie dało się już spać. Podjechaliśmy
na Rest Area i poranna toaleta została zaliczona. I ruszyliśmy, najpierw powoli, jak żółw
ociężale, a później jak Tomasz dodał gazu to wszyscy na drodze poczuli respekt.
Tak to Ci z polski przemierzają mile, niczego się nie boją. Codzienny rytuał,
który mamy od wczoraj, nakazał udać się na śniadanie do McDonalda. Słowo
wyjaśnienia czemu właśnie tam : a no bo Internet za free i można do Mamy zadzwonić. Dzisiaj
Szef Kuchni Tomaszek upolował burito za 1$. Smaczne było choć mało mięsa. Kilka
słów do Polski i w drogę. Droga mijała nam spokojnie, nie wielki ruch, wielkie
ciężarówki i tak na zmianę. W przewodniku znaleźliśmy największy tor
RollerCosterów który pośpiesznie chcieliśmy zwiedzić, Niestety takie atrakcje
od 12 maja więc tylko z daleka i wyobraźni mogliśmy pozwiedzać. Następny
przestanki do stacja benzynowa gdzie już wiemy jak tankować (proces
samoobsługowy nie tyle skomplikowany co na pierwszy rzut oka dziwny). Z tęsknoty za polskimi rarytasami na obiad
udaliśmy się do KFC. A tu wielka niespodzianka bo mięso to raczej jakieś
kuzynostwo kurczaka, panierka Ja
dokończę bo Monika poszła do toalety, panierka była jakaś blada i bez smaku, no
może po za wyczuwalnym pieprzem który chyba miał być „hot” ale to żadne
porównanie do naszych pięknych, zdrowych, tętniących mięsem kurczaków i jakże
przepysznych, wyrafinowanych i aksamitnych oraz ostrych w smaku przypraw jakie
do niego stosuje polskie KFC. Jednym słowem już nie wpadniemy na kurczaki które
smakują jak podeszwa. Tak właśnie J
Ruszyliśmy dalej, przez łąki, lasy i
doliny. Czy się stoi czy się leży po obiedzie drzemka się należy. Postój
przepadł nam w East of Jackson. Szybko zapakowaliśmy się do sypialni i
drzemora. Nasze ciałka już się dostosowują a nawet polubiły tylną kanapę. I tak
oddaliśmy się w ręce Morfeusza nie
spodziewając się nic a nic co nas może czekać po przebudzeniu. My sobie
spaliśmy dobrych 6 godzin a nasz Muminek
postanowił zrobić nam pierwszego psikusa. Jak myślicie że można iść spać i
zostawić kluczyki w stacyjce to bądźcie przygotowani że akumulator Wam padnie.
My nie do końca byliśmy na to przygotowani. Jak głosi starochińskie przysłowie
nie poznasz dróg póki nie wyzwiesz pomocy drogowej. Z ręką na sercu, na dobra
na klawiaturze, my amerykańskie drogi poznajemy pełną gębą, pomoc wezwana.
Chciałem tak szybko wskoczyć pod śpiworek że zapomniałem nie
tylko wyjąć kluczyki ze stacyjki co wyłączyć świateł. Około 18 czyli jakieś
nasze 2 godziny snu Muminek nam się rozładował. A więc budzę się około 21 na
siku a tu ani światło w środku się nie pali, samochód nie chce się otworzyć
magicznym guzikiem od środka, kluczyki nie chcą się wyciągnąć ze stacyjki,
Wtedy już wiedziałem padł nam akumulator a nawet dwa bo w bagażniku też mamy
jeden, ale też nie dał nam rady J
Głupota ma wielka i niepotrzebna, na szczęście przewidziałem
takie lub podobne coś i wykupiłem pakiet wsparcia drogowego, wystarczyło
zadzwonić. Na szczęście byliśmy na parkingu gdzie są automaty telefoniczne,
dodzwoniłem się i rozpocząłem moją długą rozmowę z miłą panią, która musiała
się dowiedzieć ode mnie wielu informacji żeby wysłać do nas pomoc. Na tablicy
przy telefonie znajdowały się potrzebne informacje że jesteśmy na parkingu przy drodze I-94 na
150 mili i 10 mil od Jackson. Niestety nie wiedziałem w jakim Stanie, myślałem
że w Ohio lub w Illinois niestety coś nadal się nie zgadzało, na telefonie zauważyłem
napis Grass Lake Rest Arena, więc mówię pani czy może to to, a ona żebym
przeliterował, z G i wymyśleniem imiennie nie było problemu ale już dalej było trochę
więc musiałem coś szybko skojarzyć więc, mówię R jak Roosevelt A jak pierwsza
litera alfabetu S jak Sinatra i znowu Sinatra, L jak lizak ( lollipop) znowu A
jak pierwsza litera alfabetu, ale pani mi przerwała z zapytaniem czy nie mogę
kogoś zapytać gdzie jestem, na szczęście wchodziła jakaś pani „ przepraszam czy
jesteśmy w stanie Ohio czy Illinois ?” a ona „ w Michigan” i już wszystko było
jasne. Kazała czekać go godziny a jak po godzinie nikt nie przyjedzie to
zadzwonić jeszcze raz. Po 20 minutach pojawił się Greg I w przeciągu 2 minut
już mieliśmy muminka uruchomionego. Co za ulga i ruszyliśmy w dalszą drogę do
Chicago. A dokładnie jesteśmy godzinne od Chicago.
Toaleta w Ohio
Pełno ciężarówek w dwóch kierunkach
Chyba Cleveland
Zamknięty park w Sundusky :((
Największy komin na świecie :-)
Muminek ziewa
Muminek wstaje z pomocą Greg-a
Monika night rider jedzie Muminkiem
normalnie Wy to bez przygód nie możecie ;D Monika, Ty to normalnie wiedziałaś kiedy prowadzić auto ;P
OdpowiedzUsuńdopiero 3 dzień waszej wyprawy, a Wy już tyle zobaczyliście ;) ale kusicie na taki wyjazd;) może zamiast wesela..... ;P
No normalnie musicie... ale żeby rozładować akumulator... phi... takie to mało spektakularne :) ... L jak Lollipop...wyczuwam tu Pawła...:)
OdpowiedzUsuńMobilki i Muminki - szerokiej drogi!