Dzień 14.04
Po wspaniałym noclegu w hotelu
optymistycznie podchodziliśmy do następnego celu oddalonego od nas 1150 km .Jak
pisałam wczoraj, korzystając na maksa z okazji jeszcze rano wzięłam prysznic i wysuszyłam
włosy hotelową suszarką J Zeszliśmy na śniadanie bardzo głodni i w wyobraźni widzieliśmy
syto nastawione „szwedzkie stoły”, a tu szok nie tyle termiczny co poprostu szok, w rogu
przy recepcji wystawione: ciasto i maszyna do robienia gofrów, bułeczki i do
nich jakaś biała papka niby z mięsem, ale i tak się nie skusiłam, świeże soki,
jajka, płatki dla dzieciaczków, na to się skusiłam, jeszcze była maszyna do
robienia zgrzewek i donaty. Polecam zgrzewki, donata bez lukru i płatki J Bez mięsa jednak nie czułam się w pełni najedzona. Ja
jak zobaczyłem te małe amerykańskie dzieci biegające i krzyczące, jogurt,
jogurt mam jogurt, mam wafla, chce zrobić wafla, to już mi się odechciało,
najlepszy z tego całego śniadania był świeży sok jabłkowy i tyle.
Szybkie pakowanie, ostatnie
sprawdzenie pogody, zmiana planów mała i ruszamy do Parku Narodowego Arches w
Stanie Utah. Ze względu że padało prowadziłam pierwsza bo jak na razie to Tomek
przyciąga chmury deszczowe. Nasz
pierwszy plan obejmował Park Narodowy Yellowstone czyli krainę misia Yogi a tak
naprawdę gejzer „niezawodny staruszek” który ma erupcje co 92 min i największe
stada bizonów, lecz tego nie zobaczymy w tej wyprawie bo nocą temperatura sięga
tam -7 więc odpada z naszymi tanimi
noclegami w Muminku.
Droga nie była łatwa, znowu zaskoczyła nas śnieżna zamieć i
temperatury poniżej zera. W Muminku zamarzły wycieraczki i było trochę niebezpiecznie
bo nie zbierały śniegu z szyby. Takie warunki oczywiście trafiły na Monikę.
Mniej więcej w połowie drogi się zamieniliśmy, ja też trochę doświadczyłem
trudów jazdy w śniegu z gór i na wielosezonowych oponach, bo raczej zimowek nie
mamy. Noc była zimna i po 6 rano byliśmy znowu w drodze. Pogoda na szczęście
już nam dopisywała a im bliżej parku tym było tylko lepiej. Już ostatnie 50 km
przed parkiem widoki cieszyły nasze oczy, już teraz wiem że zrobiliśmy najwięcej
zdjęć jak dotychczas.Zamieniliśmy się gdyż sam Tomek nie mógł się zdecydować czy chce zdjęcia czy film. I jesteśmy 10 $ za wjazd i możemy spędzić 7 dni w parku,
my skromni jesteśmy wiec zgarniemy z puli tylko jeden. Witamy na Marsie
powiedziała jedna z turystek. To stwierdzenie jest jednym z wielu które dobrze
określa to miejsce, to co zobaczyłem po prostu kopie dupę Irlandii, Chorwacji i
Alpom. Taki Chuck Norris wśród cudów natury. Czerwone jak cegła skały w przedziwnych kształtach, pozycjach i
miejscach, suchy klimat powyginał drzewa jak chciał. Te obszary bezkresne
ogromnymi piaskowcami zabierały dech w piersiach. Mieliśmy też możliwość
wycieczek pieszych z których chętnie skorzystaliśmy, jedna prawie 2 kilometrowa
prawie na płaskim terenie dodała nam odwagi na drugą, 6 kilometrową, ta jednak
było cały czas pod górę , myślałem że wypluje płuca, te wszystkie śniadania i
obiady w Mc Donaldzie właśnie zbiera żniwo ;-)Szlaki prawie nie oznaczone raz na jakiś czas strzałka że dalej w górę, a mimo to nie udało się wybrać trasy mniej męczącej. Było to przyjemne zmęczenie organizmu, mimo że na górze wyglądałam jak prosiaczek. Lecz widok tego jednego piaskowego
łuku łagodził wszystkie zadyszki. Jak dla mnie same ohy i ahy. I pochwale znowu
amerykanów za ich pozytywizm i mówienie sobie pozdrowień na szlakach dla pieszych.
A teraz do zdjęć nasi milusińscy
Każda droga ma swój urok
Tyle rdzy a jak ładnie się prezentuje, nie to co merc
Monika ustrzeliła kopalnie złota
Śnieg na drodze, tu może jeszcze tak tego nie widać ale mocno sypał
Dużo śniegu
I znowiu ładna pogoda
Witamy w UTAH
Na niektóre miejsca widokowe trzeba było się wspinać
Fanta Winogronowa, taki jabol light
Ciuch - ciuch
Z radości aż nieraz musimy po podskakiwać
A to już wspomniany wcześniej Park Narodowy
Każdy dobry jogin znajdzie czas na ćwiczenia
Wożonko na piaskowcu
Monika ma talent co nie ?
A tu po naszym 6 km spacerku, odo widok warty poświecenia
I Pizza przed podróżą
Faktycznie... przeeepięknie...ale tak jak patrze...to taki korzeń pięknie by u nas w akwarium wyglądał :):):)
OdpowiedzUsuńMagda źle napisała. to nie korzeń pięknie by u nich wyglądał, tylko nasza czwórka razem z Wami by tam pasowała ;P
OdpowiedzUsuńale zdjęcia przerewelastycznie ( i tu wtrące słowo które wczoraj poznałam, podobno z indiańskiego) iszipidjoptopułanabudiptipułana je ;D
Hmm... coś tu nie gra... Takie znane polskie buźki w takim nieznanym niepolskim otoczeniu. Przyznać się, że to photoshop!
OdpowiedzUsuń