13.04.2012
Po wizycie w Chicago czekała nas długa wyprawa, żeby nie było na
długie wyprawy byliśmy przygotowani, ale na info za 14000 km skręć w lewo to
nie. bo aż 1400 km , do Dakoty
południowej aby obejrzeć z bliska Góry Rushmore ale to dopiero za 1400 km. Sam
wyjazd z Chicago nie był już taki ciężki jak początki, może już się przyzwyczaiłem
do poruszania się tymi kilku pasmowymi
drogami z bezwypadkowymi skrzyżowaniami co uważam za świetne
rozwiązanie. Po za tym ciekawostką było dla mnie że nawet na wjazd na bardzo
ruchliwą drogę ekspresową wyznacza sygnalizator, który wpuszcza jedno auto co
kilka sekund, bardzo wygodne bo nie trzeba się wlec w kolumnie i wpychać na
lewy pas tylko można ten manewr wykonać spokojnie i bezpiecznie dla wszystkich użytkowników drogi.
Nie ma co łeb na karku tu mają, Też podoba mi się
pomysł że jest sobie droga, dwa pasy w jedną stronę dwa w drugą a oddzielone
nie tylko pasem zieleni ale często i laskiem albo górką. Przyjemnie jest czuć
że nikt z na przeciwka nie przyjedzie. Wyjechanie z miasta zawsze
zabiera trochę czasu ale im dalej w Amerykę tym mniej aut na drodze. Tak też
otworem przed rozlały się wielkie równiny i pustkowia, czasem tylko przecinane
zjazdami na których zazwyczaj znajduje się kilka restauracji, od jednej do 4
stacji benzynowych i jakiś tam sklep, czyli wszystko czego potrzeba typowemu
Amerykanowi. A na drogach szybkiego ruchu są też tzn Rest Area, nasze ulubione
miejsce, gdzie możemy się wyspać bezpiecznie na parkingu, rano skorzystać z
toalety, przejrzeć mapę i ruszyć dalej. Lubimy bo to
wszystko jest za darmo i mimo to panuje porządek i ład. Już nawet umiem umyć
włosy w tych małech umywalkach. Te miejsca przypominają mi trochę postoje na
Autostradzie A1. Kiedy przychodzi czas na tankowanie, co jest dla nas tragedią
bo znowu trzeba wydać większą sumkę, rozpoczynamy polowanie już od momentu kiedy
zostanie nam paliwa na 150 km, wypatrujemy tanich stacji, jak na razie
najtaniej zatankowałem za 1 galon 3,49$ Aż do pięknego momentu w którym
dowiedziałem się na jednej ze stacji że mam Auto do którego można wlać paliwo za 3,19$ za 1
galon Czyli dzisiaj zalałem 56 litrów
paliwa za 153 zł czyli jak dobrze obliczyłem, jak nie to można mnie poprawiać,
litr paliwa kosztował nas 2,65 zł pięknie co ? Niestety nie wszystkie stacje
oferują to paliwo. Ale miejmy nadzieję że parę będzie
na naszej drodze J
Śmiać mi się chciało kiedy Gps pokazał że następny skręt za
1000 km, tylko było przed nami prostej drogi. Tak samo jak w kawałku akurata „
A droga długa jest..” Na szczęście przez większość drogi dopisywały nam humorki
oraz głupawka która szybko zjadała nam kilometry i czas. Mózg walczył z tymi nudnymi krajobrazami za oknem. Znaczy
żebym dobrze została zrozumiana, super ekstra jest przy pierwszych 100km,
ciekawie 200-300km, dość nietypowo że nadal płasko 500-600 km, aż w końcu nie
wierzysz i na ratunek przychodzi głupawka.
Odwiedziliśmy dzisiaj też sklep Wal-Markt jest to największa
sieć sklepów w Ameryce. Tak można spotkać nie tylko dziwne produkty ale i
ludzi, tych takich powykręcanych amerykańców. Był i Indianin, otyli ludzie, w
sumie BARDZO otyli, dziadki w elektrycznych wózkach, faceci z długimi włosami i
krótkimi z przodu dosłownie cała śmietanka. A my kupiliśmy sobie paletę 24
butelek wody za 2 dolary coś, kilka jabłuszek, red bulle, szynkę i bagietę. A
po za tym Fantę Truskawkową, bo postanowiliśmy że będziemy próbować nowych smaków
oraz batonów i z każdą nową rzeczą będziemy nakręcać film już mamy tego trochę
ale nie będę mówił co dokładnie po za wspomnianą fantą. Trudno tutaj kupić dobre bułki, jeszcze nie znaleźliśmy piekarni gdzie
można by było kupić bułkę. Bagietka musiała nam wystarczyć mimo że była nie
naturalnie miękka. Pieczywo podobne jak w Norwegii, tydzień postoi i nadal „świeże”.
Góry Rashmore, cóż za wspaniała nagroda po przejechaniu tylu
kilometrów. Po wspinaczce autem pod górę ukazały nam się cztery twarze
amerykańskich prezydentów, początkowo byłem sceptyczny że nie zachwyci mnie to
lecz cały klimat tego miejsca był magiczny. Może to też zasługa braku ludzi
zwiedzających, przez chwile nawet byliśmy tam sami, cisza dookoła a z góry
dumnie patrzą na nas oni George Washington, Thomas Jefferson, Theodore Roosevelt
i Abraham Lincoln. Można było pokiwać głową i powiedzieć „ kawał dobrej roboty „,
w przewodniku napisane było że budowa tego zajęła 14 lat szacun. Mnie zachwyciło perfekcja tych rzeźb. Kurczę ludzie tutaj nie
tylko pracowali w złych warunkach (wysokość i na świeżym powietrzu) to też
sprzęt mieli klasyczny do rzeźbienia. Moim zdaniem wszyscy, a było ich naprawdę
wielu (dwie duże tablice nazwisk) to Artyści. Dzisiaj odwiedziliśmy najlepsze
dzieło w Amerykańskim Muzeum Sztuk ludzka w warunkach naturalnych.I
jeszcze jedno na dziś, flagi. Ameryka to państwo flagi, wszędzie się je widzi,
nawet przy kiblach na parkingu przy drodze pani klozetowa zawiesza co rano
flagę Ameryki. Największe wrażenie robią na mnie te ogromne, ogromniaste które
nieraz są przy stacjach benzynowych. Aż chce się przyłożyć rękę do piersi i zaśpiewać
hymn USA, czuć wielką dumę obywateli i respekt do swojego kraju. W Polsce za
wywieszenie flagi po za świętami
narodowymi jest nielegalne i grozi grzywną, dzięki Polsko.
Idę spać bo czeka na mnie łóżeczko, takie normalne nie w
aucie, wykupiliśmy nocleg, trzeba trochę luksusu zaznać. ;) Luksus prawdziwy bo jesteśmy czyści. A rano też weźmiemy
prysznic i planuje wysłuszyć włosy suszarką więc będę wyglądać jak człowiek w
drodze do San Francisco.
Tu jedziemy
Nasz przewodnik ;-)
Spanie w muminku jest nawet wygodne odkąd mamy gompkę
Monika połyka mile
A Tomaszek jej w tym pomaga
Pyszna Fanta truskawkowa
Thomas Friday piąta głowa wykuta w skale, tego w przewodniku nie było...
Spanie i kompanie
Żeby to u nas tyle paliwo kosztowało. Ahh. Już czekam na kolejne relacje;)
OdpowiedzUsuńFajnie się was czyta, czekam na ciąg dalszy relacji ;)
OdpowiedzUsuń